Z pobytu na Cyprze w ramach szkolnego projektu Erasmus przywiozłem między innymi krótki tekst mnemotechniczny, który służy angielskim uczniom do zapamiętywania kolorów tęczy: „Richard Of York Gave Battle In Vain”. Pierwsze litery w tym tekście przypominają o kolejności barw: red, orange, yellow, green, blue, indigo i violet.
Pomysł, aby uczyć się języka angielskiego wśród grecko- i tureckojęzycznych Cypryjczyków, wydał mi się początkowo dość dyskusyjny. Jednak szybko zmieniłem zdanie, kiedy okazało się, jak powszechna jest znajomość języka angielskiego wśród mieszkańców wyspy. Była więc okazja, aby ćwiczyć język nie tylko w szkole językowej, ale również w sklepie, restauracji, autobusie czy podczas niespodziewanej kolizji drogowej.
To ostatnie zdarzenie było efektem decyzji o podjęciu się równocześnie nauki języka i jazdy samochodem w ruchu lewostronnym, ponieważ taki obowiązuje na Cyprze. Wypożyczenie samochodu i podróż nim z lotniska do Pachny, gdzie znajdowało się moje pierwsze miejsce zakwaterowania, było pierwszą przygodą, jaką tam przeżyłem. Spociłem się jak mysz w czasie tej jazdy, bo problemem okazał się nie tylko ruch lewostronny, ale także dodatkowe, nieznane mi opcje automatycznej skrzyni biegów, japońskojęzyczny wyświetlacz i równie obco brzmiące komunikaty głosowe. Fakt, że przyjechałem spocony, bardzo się jednak przydał, bo temperatura w wynajmowanym przez Airbnb pokoju była bardzo niska.
Pierwszy tydzień pobytu spędziłem w uroczej wiosce Pachna, oddalonej od szkoły językowej o prawie 40 km. Umożliwiło mi to codzienne ćwiczenie jazdy samochodem w drodze do szkoły i z powrotem. Położenie wioski u podnóża Olimbos – najwyższego szczytu na wyspie, zapewniło piękne widoki, czyste powietrze i górski klimat. Podobnie malownicza była codzienna droga – z widokiem na sady oliwkowe, plantacje winorośli w dolinach oraz połyskujące Morze Śródziemne na horyzoncie.
Mimo łagodnego klimatu panującego na Cyprze, w Pachnie noce były chłodne, czasem nawet z przymrozkiem. Mój pokój nie należał do najcieplejszych, a niezbyt efektywną metodę ogrzewania go przy pomocy klimatyzacji odkryłem dopiero drugiej nocy. Dlatego nocami raczej się ubierałem niż rozbierałem do snu. Jednak poranna kawa z widokiem na okoliczne wzgórza wynagradzała mi to z nawiązką. Pomagała też gorąca herbata z miodem i cytrynami, których nie trzeba było kupować – zawsze jakaś świeżo spadła i leżała na trawniku, więc podnosiłem ją w drodze z zakupów w jedynym we wsi sklepiku.
W sklepie tym poznałem pewną staruszkę, która mimo podeszłego wieku (wyglądała na 80 lat) pracowała tam przy kasie i tłumaczyła mi po angielsku (!!!), do czego służy produkt, który włożyłem do koszyka. Poznałem tam też kota – tubylca, który odprowadzał mnie ze sklepu do kwatery. Dawał się nakarmić i pogłaskać, jednak bez zbytniej poufałości. Cypr jest pełen dzikich kotów, które stanowią dla mieszkańców pewien problem. Łagodne zimy i brak naturalnych drapieżników sprzyjają rozrostowi ich populacji, co szkodzi ptakom i gryzoniom.
Szkoła językowa w Limassol to przede wszystkim miejsce spotkań ludzi z różnych części Europy. W mojej niedużej grupie znaleźli się Polacy, Ukraińcy, Czech i Mołdawianin. Zajęcia były ciekawe i wartościowe, mimo dużych różnic w poziomie naszych umiejętności. Prowadzący musieli sobie radzić z tą różnorodnością i potrafili ją wykorzystać, a nawet znaleźć czas na poszerzanie słownictwa związanego z naszymi nauczycielskimi specjalnościami. Przywiozłem między innymi nowe umiejętności związane z prowadzeniem działań matematycznych w języku angielskim.
Ważną częścią zajęć były przerwy kawowe, które spędzaliśmy w zaprzyjaźnionej kafejce, ćwicząc na jej właścicielach naszą wymowę angielskich słów. Zajęcia trwały do godziny 14, potem mieliśmy czas na homework i zajęcia własne, czyli zwiedzanie, zakupy oraz poznawanie lokalnej kuchni.
Na Cyprze pozostało wiele zabytków kultury antycznej, zwłaszcza związanych z kultem Afrodyty/Wenus. Część z nich miałem okazję zwiedzić podczas wycieczek organizowanych przez szkołę językową. Cypryjskiej kuchni próbowałem w dwóch odsłonach. W Pachnie były to głównie warzywa i owoce z dodatkiem oliwy i sporadycznie pojawiającym się mięsem. Tam zasmakowałem w karczochach podawanych na różne sposoby. W drugim tygodniu mojego pobytu, gdy zamieszkałem w hotelu w pobliżu plaży w Limassol, była to głównie kuchnia oparta na rybach i owocach morza – świeża, prosta i aromatyczna.
Podczas drugiej części pobytu mogłem już nie martwić się zimnem, ponieważ temperatura w centrum Limassol była znacznie wyższa, a na plaży zdarzało się spotkać kąpiących się ludzi. Krótsze podróże samochodem pozwoliły mi dostrzec, że problemem nie jest już dla mnie ruch lewostronny, ale osobliwa niechęć cypryjskich kierowców do używania kierunkowskazów oraz parkowanie w miejscach, które – moim zdaniem – do tego się nie nadają.
Podsumowując, uznaję, że zarówno nauka języka angielskiego, jak i jazdy w ruchu lewostronnym przyniosła mi wiele korzyści. Moja jedyna stłuczka zdarzyła się drugiego dnia jazdy, gdy poszukując bankomatu (ATM), wyszukiwarka Google wskazała mi jego lokalizację w Wielkiej Brytanii. Uznałem to za błąd aplikacji, ale gdy GPS zaprowadził mnie do szlabanu granicznego, okazało się, że na Cyprze nadal znajdują się obszary pod panowaniem Jej Królewskiej Mości. I właśnie wtedy lekko otarłem się o zaparkowany miejscowy samochód. Jednak w rozwiązaniu problemu pomógł mi język angielski, tłumacz Google, panująca tu życzliwość oraz dobre ubezpieczenie.
A wracając do cytatu ze wstępu („Richard Of York Gave Battle In Vain”), jego bezpośrednie tłumaczenie to: „Ryszard z Yorku stoczył walkę na próżno”. Szukając znaczenia tego tekstu, zagłębiłem się w historię Wielkiej Brytanii, a dokładniej Wojnę Dwóch Róż – konflikt w XV-wiecznej Anglii i Walii, który zaowocował czterema sztukami Szekspira.
Bitwa pod Wakefield w 1460 r. była jedną z pierwszych bitew w Wojnie Dwóch Róż i wczesnym zwycięstwem Lancasterów. Ryszard III pomimo zajmowania wzniesienia Sandal Castle, rozpoczął wtedy atak na znacznie większe siły obozujące u podnóża wzgórza. Całkowicie się to mu nie powiodło, a on zginął w tej walce. Nikt nie wie dokładnie, dlaczego to zrobił. Istnieje wiele teorii na temat jego błędnej oceny sił przeciwnika, jego przekonania, że przybędą posiłki, lub że został sprowokowany do walki przez podjudzenie Lancasterów. Stracił wtedy wszystko a pozostało nam po tym zdarzeniu mnemotachniczny tekst „Richard Of York Dave Battle In Vain” do zapamiętywania kolorów tęczy, który zna prawie każdy brytyjski uczeń oraz moi koledzy z grupy uczestniczący w projekcie Erasmus na Cyprze – oraz od teraz równie ty drogi czytelniku tego tekstu.
I tak oto oprócz nauki języka i jazdy w ruchu lewostronnym przywiozłem z Cypru także nową wiedzę historyczną!
Piotr Tałan
















