12 listopada 2024 r. uczniowie klasy 8. wzięli udział w zajęciach na strzelnicy wirtualnej, gdzie mieli okazję poznać podstawowe zagadnienia związane ze strzelectwem. Ósmoklasiści poznali pojęcie celowania i dowiedzieli się, czym jest oko dominujące, czyli to oko, które naturalnie prowadzi wzrok podczas celowania i pozwala precyzyjnie trafiać do celu, szczególnie w sytuacjach, gdy trzeba szybko ustalić punkt celowania. Ważnym elementem zajęć była także nauka budowy i funkcjonowania broni. Uczniowie zapoznali się z podstawowymi częściami karabinka, a także mieli okazję zobaczyć i omówić różnice między bronią krótką a długą. Instruktor omówił również przyrządy celownicze, takie jak celownik i muszka oraz ich rolę w procesie celowania. Dzięki temu uczniowie dowiedzieli się, jak prawidłowo ustawić broń, aby dokładnie namierzyć cel. Podczas zajęć przybliżona została zasada B.L.O.S., która jest jednym z fundamentalnych założeń bezpiecznego i skutecznego strzelania. B.L.O.S. (Bateria-Lufa-Ochrona-Strzał) to zasada mówiąca o przygotowaniu do strzału, kontroli nad bronią oraz kierunku oddawania strzału. W ramach zajęć uczniowie mieli okazję wypróbować strzelecką postawę stojącą – instruktor wytłumaczył, jak prawidłowo ustawić ciało, aby zapewnić stabilność i precyzję podczas oddawania strzałów. Dzięki praktycznym ćwiczeniom uczniowie mogli sami poczuć, jak prawidłowa postawa wpływa na jakość i celność strzałów. Zajęcia na strzelnicy wirtualnej były dla uczniów nie tylko cenną lekcją EDB, ale także praktyczną okazją do przetestowania zdobytej wiedzy. Dziękujemy za fachowy instruktaż panu Albertowi Szkutnikowi oraz za możliwość skorzystania ze strzelnicy „Pojedynek” Zespołowi Szkół im. Ojca Świętego Jana Pawła II w Niepołomicach.
11 października w naszej szkole odbyło się wyjątkowe wydarzenie – Uroczyste Pasowanie na Pierwszoklasistę. W tym roku motywem przewodnim ceremonii była podróż pociągiem, która symbolizuje edukację jako pełną przygód, wiedzy i wyzwań drogę ku przyszłości. Uczniowie pierwszych klas z uśmiechami na twarzach wkroczyli na swój szkolny peron, aby wyruszyć w pełną fascynujących odkryć przygodę. Każda lekcja to nowa stacja, każde wyzwanie – przystanek, który zbliża ich do pełniejszego zrozumienia świata. Pan Dyrektor Zbigniew Stawarz uroczyście pasował każdego z uczniów na pełnoprawnego pierwszoklasistę, dotykając ramienia symbolicznym ołówkiem, co wywołało wśród dzieci wiele emocji i radości. Następnie Pani Wicedyrektor Anna Marzec wręczała świeżo upieczonym uczniom pamiątkowe dyplomy, które będą przypominać im o tym wyjątkowym dniu i pierwszym kroku na ich edukacyjnej drodze. Radość na twarzach dzieci oraz duma w oczach rodziców i nauczycieli towarzyszyły tej wzruszającej chwili. Warto zapamiętać słowa: „Nauka to podróż, która trwa całe życie”. To podróż, która rozpoczyna się w murach szkolnych, ale nie kończy się po odebraniu świadectwa. To droga, która prowadzi przez całe życie, uczy nas nowych umiejętności, rozbudza ciekawość i pomaga odkrywać, kim naprawdę jesteśmy. Pierwszoklasiści pasowani na uczniów, właśnie wyruszyli w tę wieloletnią podróż, pełną nowych wyzwań, wiedzy i niezapomnianych przygód.
Na uroczystości zaszczycili nas swoją obecnością: Zastępca Burmistrza Miasta i Gminy Niepołomice Pani Anna Topór, Dyrektor Wydziału Edukacji Pan Wiesław Bobowski, Wiceprzewodniczący Powiatu Wielickiego Pan Piotr Nowak, Prezes OSP Podgrabie Pan Bolesław Starosta oraz reprezentantki Koła Gospodyń z Podgrabia Pani Patrycja Chromniak i Pani Ewelina Piątek. Obecność tak wielu gości podkreślała, jak ważny jest to moment nie tylko dla dzieci, ale również dla całej społeczności lokalnej. Dziękujemy za ich wsparcie, które daje naszym uczniom poczucie, że ich edukacyjna podróż jest wspólnym wysiłkiem i troską wielu osób.
Tego dnia obchodziliśmy również Dzień Edukacji Narodowej – szczególne święto, będące okazją do podziękowania nauczycielom za ich codzienną pracę i poświęcenie. Edukacja to wyjątkowa misja wymagająca pasji, cierpliwości i zaangażowania. Nauczyciele każdego dnia pełnią rolę przewodników, wskazując swoim podopiecznym kolejne stacje na drodze edukacyjnej podróży. Bez ich trudu i serca, ta podróż byłaby o wiele trudniejsza. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tej wyjątkowej uroczystości. Cieszymy się, że mogliśmy wspólnie uczcić ten ważny moment, w którym nasi najmłodsi uczniowie rozpoczęli swoją wielką edukacyjną przygodę. Pierwszoklasistom życzymy, aby ich podróż przez świat wiedzy była pełna odkryć i satysfakcji, a każda kolejna stacja przynosiła im radość i sukcesy. Nauczycielom – nieustającej inspiracji, cierpliwości oraz siły do kształtowania przyszłych pokoleń. Niech każdy uśmiech ucznia będzie dla nich nagrodą za trud i zaangażowanie.
Niech ta szkolna podróż będzie pełna przystanków na których znajdują się nowe wyzwania i doświadczenia. Wspólnie z nauczycielami, rodzicami i całą społecznością szkolną staramy się stworzyć atmosferę w której każdy uczeń będzie mógł rozwijać swoje zainteresowania i pasje, niczym podróżnik odkrywający nowe horyzonty.
15 października uczniowie klasy ósmej odwiedzili Ochotniczą Straż Pożarną w Niepołomicach-Podgrabiu w ramach zajęć z edukacji dla bezpieczeństwa. Celem wizyty było zapoznanie młodzieży z pracą strażaków oraz podstawami udzielania pierwszej pomocy. Strażacy zaprezentowali sprzęt używany podczas akcji ratunkowych, opowiedzieli o swojej codziennej, trudnej pracy oraz przeprowadzili praktyczne zajęcia z resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO). Każdy uczeń wykonał symulację akcji ratunkowej z wykorzystaniem urządzenia AED. To niezwykle cenne doświadczenie, ponieważ na co dzień nie mamy okazji, aby przećwiczyć użycie tego urządzenia, dzięki któremu możemy uratować ludzkie życie.
Uczniowie mieli okazję zobaczyć, jak wygląda wóz strażacki oraz przymierzyć strój ochronny, co sprawiło im wiele radości. Wizyta była cennym doświadczeniem, które przybliżyło młodzieży zasady bezpieczeństwa oraz współpracę w sytuacjach kryzysowych. Dodatkową atrakcją były pyszne pączki. Dziękujemy druhowi Kamilowi oraz druhowi Sebastianowi za sporą dawkę wiedzy i cennych wskazówek dotyczących bezpieczeństwa.
Początkiem września miałam okazję wziąć udział w tygodniowym kursie metodycznym na niemieckiej wyspie Lindau w Bawarii, który odbywał się w ramach projektu „Języki obce, nowe technologie i przyroda drogą do rozwoju naszej szkoły”. Dzięki staraniom o dofinansowanie koordynatora projektu oraz ogromnym wsparciu Dyrekcji szkoły mogłam pracować i uczyć się, a jednocześnie spędzić parę dni w niezwykłym miejscu. Kurs koncentrował się na doskonaleniu języka niemieckiego na poziomie C1 oraz rozwijaniu umiejętności metodycznych w nauczaniu języka obcego. Niezwykle istotną rolę odgrywały liczne rozmowy w przerwach i po zajęciach i wymiana doświadczeń z nauczycielami języka niemieckiego z różnych krajów Europy, takich jak Francja, Włochy, Rumunia, Czechy i Austria. Lindau to wyjątkowe miejsce na naukę. Piękne okoliczności przyrody tej malowniczej wyspy położonej na Jeziorze Bodeńskim należącym do Niemiec, Austrii i Szwajcarii motywowały do nauki. Już sama lokalizacja była inspirująca – otoczona przepięknymi widokami, z zabytkową architekturą i kameralną atmosferą. Spokojne otoczenie sprzyjało nauce, a jednocześnie oferowało wiele możliwości do relaksu po intensywnych zajęciach. Szkoda tylko, że pogoda była już bardzo jesienna.
Głównym celem kursu było rozwinięcie umiejętności językowych uczestników na poziomie zaawansowanym (C1) oraz zapoznanie ich z nowoczesnymi metodami nauczania. Program zajęć był intensywny, ale dobrze zorganizowany, dzięki czemu codziennie zdobywaliśmy nowe umiejętności. Pierwszą część każdego dnia stanowiły lekcje językowe, które koncentrowały się na doskonaleniu komunikacji, rozumienia tekstów, poprawności gramatycznej oraz poszerzaniu słownictwa. Ważnym elementem były także zajęcia z fonetyki, które pomogły nam lepiej rozumieć różnice akcentowe i poprawiać wymowę. Nauczyciele stosowali różnorodne metody, w tym dyskusje, prezentacje i pracę w grupach, co ułatwiało aktywny udział wszystkich uczestników. Druga część dnia poświęcona była zagadnieniom metodycznym. Uczestnicy mieli okazję zapoznać się z nowoczesnymi technikami nauczania języka obcego, w tym z zastosowaniem technologii w edukacji, nauką przez gry i zabawy językowe, a także z metodami kształcenia zorientowanymi na komunikację. Dyskutowaliśmy o najnowszych trendach w nauczaniu, wymienialiśmy się doświadczeniami i dobrymi praktykami, co było niezwykle cenne zarówno dla doświadczonych nauczycieli, jak i tych, którzy dopiero zaczynają swoją karierę. To był czas inspirujących działań i refleksji nad własnym warsztatem pracy. Dodatkowo, codzienne rozmowy i wspólne działania integracyjne pomogły nam lepiej poznać różnorodność kulturową. Po zajęciach mieliśmy czas na odkrywanie uroków Lindau. Spacerując wąskimi uliczkami miasta, podziwialiśmy średniowieczne budynki, malownicze widoki na Alpy oraz przystań z charakterystyczną latarnią morską i lwem bawarskim. Wieczorami organizowano spotkania integracyjne, które sprzyjały nawiązywaniu nowych znajomości i dzieleniu się wrażeniami z dnia. Tygodniowy kurs metodyczny na wyspie Lindau w ramach programu Erasmus+ to nie tylko okazja do doskonalenia języka niemieckiego na poziomie C1, lecz także szansa na rozwój zawodowy i osobisty. Dzięki nowym umiejętnościom językowym oraz metodycznym uczestnicy kursu mogą lepiej przygotować się do pracy w międzynarodowym środowisku i efektywniej przekazywać wiedzę swoim uczniom. Jako środek lokomocji wybrałam pociąg, ponieważ ekologia i Niemcy to prawie synonimy. Warto podkreślić starania tego kraju w temacie ochrony środowiska. Już w pierwszym dniu kursu każdy kursant otrzymał na początku butelkę wielokrotnego użytku z prośbą o podpisanie w celu zredukowania odpadów. Na każdej przerwie była możliwość nalania sobie wody ze specjalnego dystrybutora, kawy lub herbaty. We wszystkich marketach spożywczych są automaty do oddawania butelek szklanych, plastikowych oraz puszek. Mieszkańcy robią to chętnie, ponieważ kaucja wynosi od 1 do 2 zł w zależności od opakowania. Udział w programie Erasmus+ to wyjątkowa szansa na rozwój zawodowy, edukacyjny i osobisty. W przyszłości chętnie skorzystam z takiego cennego doświadczenia jeszcze raz.
Nie od razu dałem się przekonać do wzięcia udziału w programie Erasmus+ dla nauczycieli. Wakacje zwykle kojarzą mi się z beztroską i odpoczynkiem, a tym razem wyjazd urlopowy miał być połączony z nauką, rannym wstawaniem i zdążaniem na czas za którym nie przepadam w ciągu roku szkolnego a co dopiero w sierpniu. W końcu zgodziłem się z moją żoną, że może to być ciekawe doświadczenie i rozpoczęliśmy przygotowania do wyprawy. Działania związane z organizacją wylotu i zakwaterowania połączone były z wymianą korespondencji z bardzo pomocnymi pracownikami szkoły językowej Bayswater w Limassol, której studentem miałem być przez dwa sierpniowe tygodnie. Pierwsze wrażenia po wyjściu z samolotu na lotnisku w Larnace to podmuch ciepła. Od razu poczułem, że długie spodnie i półbuty staną się zbędne. Szybko zresztą zamieniłem je na krótkie spodenki i sandały. Oczywiście niezbędne było nakrycie głowy, więc przez większość pobytu na wyspie moja czaszka chroniona była przez kapelusz. Transport z lotniska do hotelu zorganizowała szkoła językowa więc uniknąłem dodatkowych atrakcji związanych z ruchem lewostronnym, dzięki czemu mogłem podziwiać uroki cypryjskiej przyrody. W krajach śródziemnomorskich najbardziej lubię podziwiać rosnące wzdłuż ulic palmy daktylowe. Do Limassol przybyliśmy w niedzielę więc pierwszy dzień poświęcony był zwiedzaniu najbliższej okolicy i rekreacji. Kąpiel w basenie, a po południu w falach Morza Śródziemnego wynagrodziła mi pobudkę w środku nocy. Zanim zaczęły się zajęcia w szkole Bayswater trochę się przejmowałem. Co prawda przed wylotem wypełniłem przygotowany przez szkołę test kwalifikacyjny i uważałem, że poszło mi dobrze, ale spotkanie z wieloma nowymi osobami pochodzącymi z różnych krajów i „nawijanie” głównie po angielsku niekoniecznie mnie cieszyło. Rzeczywistość okazała się jednak bardzo przyjemna. Grupę do której trafiłem w pierwszym tygodniu prowadziła sympatyczna lektorka (cypryjska Greczynka) a w kolejnym tygodniu Angielka mieszkająca od lat na Cyprze. W grupie oprócz mnie znalazło się także kilkoro Polaków, Czechów, Rosjan i Ukraińców, a także Francuzka i Japonka. Każdy z nas miał odmienny akcent, nie zawsze do głowy przychodziły słowa, których naturalnie użylibyśmy w swoim rodzimym języku, więc zdarzało się, że trzeba było się „nagimnastykować” aby się dobrze zrozumieć. Przy okazji nie brakowało zabawnych sytuacji. Nasze codziennie spotkania zaczynały się krótkim opowiadaniem o tym jak spędziliśmy popołudnie poprzedniego dnia, potem ćwiczyliśmy dialogi, dyskutowaliśmy na tematy przygotowane przez lektorkę lub wykonywaliśmy ćwiczenia z gramatyki. Był to dla mnie intensywny, ale bardzo cenny czas. Posługiwanie się angielskim stało się dla mnie dużo bardziej naturalne niż przed wyjazdem, mimo, że miałem już dawniej doświadczenia rozmów z obcokrajowcami nawet na interesujące mnie tematy historyczne. Teraz też, w miarę możliwości na zajęciach lub w trakcie przerw z innymi uczestnikami kursu starałem się przybliżać polską kulturę i historię. Czas wolny wypełniały mi plażowanie połączone z pływaniem w morzu i nurkowaniem, spacery wzdłuż brzegu, również wieczorem, kiedy poziom temperatury spadał i w przyjemnym cieple można było się swobodnie poruszać. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić zwiedzania ważniejszych z punktu widzenia historii i kultury miejsc na Cyprze. Skoncentrowałem się głównie na poznaniu południowej, greckiej części wyspy. Cypr bowiem od połowy lat 70. ubiegłego wieku podzielony jest na część grecką (południową) i turecką (północną). W kolejną niedzielę dotarłem do Pafos, dawnej stolicy Cypru, miasta z parkiem archeologicznym, w którym podziwiać można świetnie zachowane starożytne mozaiki z mitycznymi scenami oraz ślady agory. Pafos to również miasto, do którego dotarł w I wieku św. Paweł w trakcie swojej pierwszej podróży misyjnej. Jest tam kościół (Panagia Chrysopolitisa), w którym ksiądz Meksykanin odprawiał Mszę Świętą częściowo po polsku, a częściowo po angielsku. Warto było odwiedzić znajdującą się między Pafos a Limassol popularną wśród turystów skałę Afrodyty, przez Cypryjczyków określaną jako Skała Rzymianina (Petra tou Romiou) i podziwiać urokliwe zatoczki. W czasie eksploracji wyspy odbyłem też spacer po znanym ze sztuki koronkarskiej miasteczku Lefkara, przeszedłem się po słonym jeziorze w pobliżu Larnaki, które w tej porze roku jest wyschnięte i zwiedziłem znajdujący się nieopodal niego meczet. Samo Limassol to poza ścisłym centrum (z zamkiem, który odwiedził w XII wieku angielski król Ryszard Lwie Serce w czasie swojej wyprawy krzyżowej) miasto nowoczesne, a dzielnica, w której znajdował się mój hotel zdominowane przez Rosjan, których na Cyprze jest całkiem sporo. Do niesamowitych wypraw, które były moim udziałem zaliczyłbym również rejs statkiem wokół półwyspu Akamas z nurkowaniem w błękitnej lagunie. Przepływające w zasięgu dłoni ławice ryb, pełzające po dnie rozgwiazdy to widok, który będę jeszcze długo pamiętał. Do pełni szczęścia brakło mi tylko spotkania z żółwiem morskim. Cypr jest piękną wyspą i szczerze polecam odwiedzenie go każdemu. Ja chętnie przybył bym tam jeszcze raz, ale w innej porze roku, kiedy na słonym jeziorze można podziwiać flamingi i w środku dnia nie trzeba chronić się przed słońcem. Wyjazd w ramach programu Erasmus+ był niezwykłą przygodą łączącą przyjemne z pożytecznym. Nauka języka w międzynarodowym towarzystwie pozwoliła mi podnieść swoje kompetencje, otworzyła na kontakty z ludźmi z innych państw i dodała pewności siebie. Cieszę się, że mogłem tego doświadczyć.
Cypr to najbardziej oddalone miejsce od domu, do jakiego planowałam się dotąd udać (oprócz Ziemi Świętej, którą zwiedziłam tuż przed pandemią). Od początku chciałam, żeby wyjazd w ramach projektu Erasmus+ dla nauczycieli był równocześnie rodzinną, egzotyczną i urlopową przygodą. Tak więc planowanie pobytu w tej części świata zajęło mi pierwszą połowę urlopu. Wybieranie najlepszych strategii spośród kilku możliwych było już działaniem edukacyjnym. Czy zdecydować się na wynajęcie apartamentu tuż obok Morza Śródziemnego w Pisuri przy kamienistej plaży z perspektywą codziennego dojazdu autostradą do szkoły językowej w Limassol? Czy może wybrać hotel blisko szkoły, a na popołudniowe plażowanie i zwiedzanie różnych zakątków wyspy mieć do dyspozycji wynajęte auto? Z tych pomysłów zostałam wyleczona kiedy okazało się, że polecone hotele są przepełnione ze względu na sezon „wysoki”. Natomiast wynajem lokum w centrum miasta, gdzie temperatura powietrza miała być jeszcze wyższa niż w bardziej przewiewnych, choć też gorących, nadmorskich rejonach, nie był pociągający. Towarzyszka podróży podzieliła się pomysłem, aby wybrać hotel tuż przy piaszczystej plaży w Limassol z codziennym dowozem do szkoły (tam i z powrotem). Jednocześnie napięcie związane z podróżowaniem w roli szofera wynajętym wozem ruchem lewostronnym opadło… Ustaliliśmy z towarzyszami podróżowania, iż w inny sposób rozwiążemy kwestię transportu koniecznego do eksplorowania wyspy – europejskiej pod względem kulturowym, a azjatyckiej geograficznie. Lot samolotem, krajobrazy zza chmur, emocje bliskich po raz pierwszy odbywających powietrzną podróż – stanowiły początkowy etap mojej przygody. Przypominam sobie, że podczas lądowania oglądałam „białą plamę”, która okazała się podczas późniejszego zwiedzania Słonym Jeziorem. Salt Lake w cypryjskiej Larnace jest zjawiskowe. Nietrudno do niego dotrzeć, bo znajduje się jedynie kilka metrów od drogi prowadzącej z lotniska do centrum miasta. Jednak w lecie to tylko solna tafla, przypominająca lodowisko, na której leżą grudki mieniącej się słonecznym blaskiem soli. W otoczeniu panoramy miasta z widocznym islamskim meczetem – Hala Sultan Tekke – tworzy oryginalny widok. Aby przejść na inny poziom przyrodniczych doznań należałoby wybrać się w te miejsca podczas zimowej pory roku, która trwa na wyspie od listopada do marca. Nie w sierpniu. Zimowa, inaczej deszczowa, pora roku przyciąga tutaj stada flamingów, które mieszkają na podmokłym wówczas jeziorze. Przyroda na Cyprze jest wtedy odmienna – bujna, intensywnie zielona, ubarwiona żółtymi kwiatami (nie przeszkadza temu funkcjonowanie kilku stoków narciarskich, sztucznie naśnieżanych). Larnaca Salt Lake to tak naprawdę kompleks połączonych ze sobą czterech jezior: Aliki, Orphani, Soros i Spiro. Ich powierzchnia całkowita to ponad 2 km kw. Jest to jedno z najważniejszych siedlisk ptactwa wodnego w Europie. To miejsce upodobało sobie 85 gatunków ptaków wodnych (o takich widokach marzyliśmy planując tę podróż jednak ze względu na jedyną możliwość wspólnego wyjazdu w lecie, i to w wakacje, poskromiliśmy „ptasie apetyty” i postanowiliśmy pocieszyć się nadzieją na bliskie spotkania z wielkimi żółwiami w naturze). Zwiedzając w wolne dni zachodnie i wschodnie strony Cypru ze znakomitymi przewodnikami polskimi poznanymi spontanicznie już na miejscu, częściowo zrealizowaliśmy to pragnienie. Podczas rejsu statkiem do Błękitnej Laguny na wybrzeżu w pobliżu Lakki nurkowaliśmy oglądając ławice kolorowych ryb, podwodny świat w poszukiwaniu żółwi. Najpopularniejszymi gatunkami, które można oglądać w oszałamiających zatokach, są: żółw zielony (Chelonia mydas), a kolejnym Karreta (Carreta Carreta). Naturalnym pokarmem tych opancerzonych stworzeń morskich są glony i wodorosty, nie sałata (jak nasza pilotka wycieczkowa żartobliwie mówiła dzieciom). Widok rozpościerał się na park narodowy Akamas. Z kolei przemierzając na wschodzie miejscowość Agia Napa podziwialiśmy cypryjskie miejsca z jaskiniami, zatokami i charakterystyczną przyrodą, w tym słynną Nissi Beach z plażowiczami wielu ras i kultur. Wrażenia edukacyjne z kursu językowego w Bayswater Cyprus były równie intensywne co turystyczne. Gdyby nie było w moim otoczeniu ani jednej osoby mówiącej po polsku, szok byłby dla mnie całkowity. Jednak i tak znajdowanie się w miejscu gdzie codziennie przez kilka godzin umysł pracował dynamicznie, by wszystkie myśli wyrażać w obcym języku, stanowiło dla mnie niezwykłe wyzwanie. Poznanie wartościowych osób z różnych części świata to ciekawe doświadczenie. Bardzo sympatyczna i kreatywna okazała się lektorka mojej grupy, cypryjska Greczynka. Wracając z klimatyzowanych pomieszczeń i spacerując w pełni słońca w każdym zaułku można było oglądać koty – w ilości w jakiej gołębie tworzą tło krajobrazowe Krakowa. Koty z różnym ubarwieniem sierści mieliśmy obok siebie przez cały pobyt na wyspie. Podróże zagraniczne naprawdę poszerzają horyzonty mentalne człowieka, otwierają na nieznane. Nawet w przypadku konserwatystów i zakochanych w swoim kraju patriotów.
Kto by nie chciał połączyć nauki języka angielskiego z wakacjami na słonecznym Cyprze? Brzmi jak sen, prawda? W ramach programu Erasmus miałem okazję spędzić czas na Cyprze, gdzie nie tylko szlifowałem swoje umiejętności językowe, ale również odkrywałem piękno wyspy – od lokalnych potraw po tajemnicze ruiny i plaże, na których podobno wyłoniła się z morskiej piany sama Afrodyta. Na początek trzeba przyznać, że nauka angielskiego w takim miejscu nie jest łatwym wyzwaniem. Bo jak skupić się na gramatyce, gdy za oknem świeci słońce, morze szumi, a na horyzoncie wakacyjne krajobrazy. Niemniej jednak profesjonalne lekcje prowadzone przez miejscowych, bardzo zaangażowanych i otwartych lektorów były wciągające, a atmosfera międzynarodowa sprzyjała nauce. Możliwość konwersacji, a jednocześnie trening praktycznych umiejętności z ludźmi z różnych zakątków świata, jest wielkim plusem nauki za granicami kraju. Niezwykłą osobliwością jest to, że choć wszyscy posługują się językiem angielskim, jak można się domyślać za każdym razem brzmi on nieco inaczej. Nauka języka w miejscu, gdzie jest on na co dzień używany, to kolejne z cennych doświadczeń, jakie oferuje Agencja Narodowa w ramach programu Erasmus+. Angielski na Cyprze to nie tylko lekcje, ale także dodatkowy bonus nauki języka, w miejscu gdzie każdy dzień staje się okazją do praktyki. Cypr to wyjątkowa mieszanka kultur, które przenikają się od wieków, tworząc fascynujący kolaż tradycji, smaków. Na tej wyspie, położonej na styku Europy, Azji i Afryki, można wyraźnie odczuć angielskie, greckie i tureckie wpływy, które ukształtowały zarówno codzienne życie, jak i kulturę kulinarną. Choć Cypr jest podzielony na część grecką i turecką, obie kultury mają swoje miejsce na wyspie, a ich tradycje często się przenikają, tworząc unikalną mozaikę. Jednym z najbardziej wyraźnych dziedzictw są ślady pozostawione przez Brytyjczyków, którzy rządzili wyspą przez prawie 80 lat. Język angielski jest obecny niemal na każdym kroku. Znajomość tego języka jest dość powszechna wśród mieszkańców, co sprawia, że nawet najbardziej zagubieni turyści mogą czuć się tutaj komfortowo. Podobnie jak w innych byłych koloniach angielskich, tak i tu obowiązuje ruch lewostronny, który często zaskakuje przyjezdnych. Na Cyprze gościnność wyraża się na wiele sposobów, ale nic nie oddaje jej lepiej niż „meze”. To nie tylko zestaw przekąsek, ale cała filozofia posiłku i spędzania czasu z bliskimi. Zdecydowana większość restauracji dysponuje taką pozycją w swoim menu. Tradycyjne cypryjskie meze to zestaw około 20 dań serwowanych kolejno, na które składają się różne miejscowe dania wegetariańskie, jak i mięsne, a każde z nich zaskakuje bogactwem smaków. Na początek zazwyczaj pojawiają się dipy, takie jak tzatziki (jogurt z ogórkiem i czosnkiem), hummus (z ciecierzycy), czy melitzanosalata (pasta z bakłażana). Dalej na stole lądują grillowane warzywa, oliwki i ser halloumi, a do tego tradycyjny chleb pita. Jeśli chodzi o mięsne specjały, królują tu souvlaki – małe kawałki mięsa z grilla, oraz keftedes – smażone kotleciki mięsne. Z kolei w tureckim stylu nie może zabraknąć dań jak kebab czy kofta (mielone mięso przyprawione ziołami). Na zakończenie często serwuje się baklavę – słodki, orzechowy deser nasączony syropem. Nie przeceniaj jednak swoich możliwości, jedzenia jest naprawdę dużo i jednej osobie trudno zmieścić wszystkie smakołyki. „Meze” to nie tylko uczta dla podniebienia, ale także sposób na spędzenie czasu przy stole, to symbol cypryjskiej gościnności, gdzie każdy jest mile widziany. W trakcie takiej kolacji można nie tylko skosztować wielu dań, ale również poczuć klimat śródziemnomorskiego ucztowania. Miejsca, które kojarzą się z kurortami wczasowymi na wyspie to Larnaka oraz Pafos i tam właśnie można znaleźć największą ilość turystów korzystających z pogody nieco mniej kapryśnej niż w naszym ojczystym kraju. Niemniej jednak sama wyspa nie jest wielkich rozmiarów, co ułatwia podróżowanie i zwiedzanie rozrzuconych w terenie osobliwości. Dużym ułatwieniem jest wypożyczenie samochodu, wyspa dysponuje wieloma wypożyczalniami, choć poruszanie się pojazdem w miejscu, gdzie obowiązuje ruch lewostronny a dookoła kierowcy nienachalnie interpretują przepisy kodeksu drogowego, jest nie lada wyzwaniem. W okolicach Limassol, warto zobaczyć starożytne ruiny z imponującym teatrem, z którego rozpościera się widok – zamek Kolossi, z długą i barwną historią, sięgającą czasów średniowiecza oraz Akrotiri – rezerwat przyrody, gdzie można obserwować flamingi w ich naturalnym środowisku. Trudno nie wspomnieć o dużej ilości plaż, gdzie każdy znajdzie swoją ulubioną, tę bardziej piaszczystą, nieco bardziej podobną do dobrze znanych wybrzeży Bałtyku, lub kamienną zwaną „White Stones” z białych wapiennych kamieni. Plotka głosi, że Afrodyta wybrała taką kamienno-żwirową, aby wyłonić się z piany morskiej w całej okazałości. Limassol jest nowoczesnym miastem, w którym pojawia się coraz więcej drapaczy chmur, niemniej jednak, spacerując po uliczkach położonych bliżej zamku można natknąć się na niewielkie tawerny serwujące „meze”, sklepiki z lokalnymi produktami, a także tętniące życiem promenady nadmorskie. Wyjeżdżając nieco poza Limassol warto odwiedzić góry Trodos, a w nich najwyższy szczyt Olimp. W górach klimat jest nieco bardziej zbliżony do naszego i panują zdecydowanie niższe temperatury. Koniecznie należy zatrzymać się w drodze w góry w miejscowościach jak Omada, czy Lefkara, w których oprócz podziwiania maleńkich górskich miejscowości z uroczymi uliczkami i zakątkami można nabyć rękodzieło, np. ręcznie wyrabiane koronki. Zatem Cypr to nie tylko egzotyczne miejsce położone trzy godziny lotu samolotem od Polski z ciepłym morzem i plażami. To miejsce, gdzie wiele kultur przenika się wzajemnie oferując unikatową mieszankę doznań (od kulturalnych, poprzez zabytki a na stole kończąc). Zwłaszcza jeżeli lubisz odkrywać i wyjdziesz poza stereotypowe szlaki i lokalizacje, poszukasz na mniej uczęszczanych ścieżkach. Nadto łatwość porozumiewania i możliwość doskonalenia umiejętności językowych zdecydowanie podnosi atrakcyjność tej wyjątkowej destynacji.
„Program dla szkół” to unijny projekt koordynowany przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który polega na dostarczaniu dzieciom owoców, warzyw oraz mleka i przetworów mlecznych.
Głównym celem „Programu dla szkół” jest kształtowanie prawidłowych nawyków żywieniowych poprzez dostarczanie uczniom produktów mlecznych oraz owocowo-warzywnych. Dzięki temu dzieci od najmłodszych lat poznają smaki zdrowych przekąsek.
Program obejmuje również działania o charakterze edukacyjnym i promocyjnym. Ich celem jest zwiększenie jego rozpoznawalności oraz budowanie świadomości rodziców i nauczycieli dotyczącej ich roli w kształtowaniu prawidłowych nawyków żywieniowych dzieci. Działania edukacyjne, w których uczniowie uczestniczą, takie jak: wspólne przygotowywanie i spożywanie drugiego śniadania, zakładanie ogródków szkolnych czy organizowanie warsztatów kulinarnych, festynów oraz wycieczek tematycznych, poszerzają ich wiedzę na temat pochodzenia warzyw, owoców i produktów mlecznych. Ambasadorem „Programu dla szkół” jest postać Chrumasa – animowanego bohatera, który w zabawny sposób prezentuje dzieciom zasady zdrowego odżywiania. Można go zobaczyć w internecie na www.programdlaszkol.gov i na kanale YouTube „Program dla szkół”.
„Program dla szkół” to unijny projekt będący kontynuacją dwóch programów: „Mleko w szkole” oraz „Owoce i warzywa w szkole”.
Na początku lipca miałam niezwykłą okazję spędzić dwa tygodnie we francuskiej miejscowości Anibes, uczestnicząc w intensywnym kursie języka francuskiego dla początkujących w ramach programu Erasmus+. To był czas pełen nauki, kultury, nowych znajomości i niezapomnianych chwil. Kurs był przeznaczony dla nauczycieli z różnych krajów z całego świata. Jednak najwięcej osób pochodziło ze Stanów Zjednoczonych, dzięki temu ćwiczyłam nie tylko język francuski, ale również angielski. Miałam szansę spotkać się z ludźmi z różnych kultur, wymieniać doświadczenia i uczyć się od siebie nawzajem. Program kursu był bardzo intensywny, ale jednocześnie niezwykle ciekawy. Kurs był prowadzony przez doświadczonych lektorów, którzy w przyjaznej atmosferze wprowadzali nas w tajniki poprawnej francuskiej wymowy. Język francuski nie należy do łatwych, a w szczególności fonetyka, co może stanowić wyzwanie. Dlatego też codziennie uczestniczyliśmy w zajęciach gramatycznych, leksykalnych i konwersacjach. Co więcej, musiałam napisać dwa testy, aby móc zaliczyć kurs! Lekcje były ciekawie prowadzone, z wykorzystaniem różnorodnych metod, takich jak ćwiczenia interaktywne, dyskusje grupowe i gry językowe. Dzięki temu czas spędzony na nauce upływał szybko i przyjemnie. Jednym z największych atutów kursu była możliwość praktycznego zastosowania języka francuskiego w codziennych sytuacjach. Miałam okazję rozmawiać z mieszkańcami Anibes, którzy byli bardzo otwarci i chętni do pomocy zwłaszcza jeśli próbowałam mówić w ich ojczystym języku: ), robić zakupy na lokalnym rynku, zamawiać jedzenie w restauracjach i zwiedzać okoliczne miejscowości. Dzięki temu szybko nabrałam pewności siebie w mówieniu po francusku. Oprócz nauki języka, miałam również wspaniałą okazję poznać francuską kulturę i tradycje. Anibes znajduje się na południu Francji w Prowansji nad pięknym Morzem Śródziemnym. Jest miejscem pełnym uroku, z niesamowitymi krajobrazami i zabytkowymi budowlami. Miasto to ma wiele do zaoferowania; nie tylko słynie z pięknych plaż, ale i również z bogatej historii. Miałam przyjemność zwiedzić Muzeum Picassa mieszczące się w murach średniowiecznego zamku. Słynny artysta przebywał w Antibes w połowie lat 40. XX wieku. Jego ceramiczne dzieła stanowią trzon tego muzeum. Innym niesamowitym miejscem, które odwiedziłam był Fort Carré, gdzie więziono Napoleona Bonaparte. W ciągu dwóch tygodni udało mi się również zwiedzić kilka pobliskich miejscowości, takich jak Cannes i Nicea. Każde z tych miejsc zachwyciło mnie swoim unikalnym charakterem i pięknem. Jednym z najprzyjemniejszych aspektów pobytu we Francji była oczywiście kuchnia. Miałam okazję spróbować wielu tradycyjnych francuskich dań, i oczywiście wyśmienitych francuskich serów. Restauracje w Anibes oferowały szeroki wybór dań, zarówno tradycyjnych, jak i nowoczesnych. Ceny były przystępne, a jakość jedzenia bardzo wysoka. W Antibes znajduje się także słynne targowisko prowansalskie. Można tam kupić świeże owoce, warzywa, różne przyprawy oraz oryginalne wyroby wprost od lokalnych dostawców. Pogoda podczas mojego pobytu była idealna. Słoneczne dni i wysokie temperatury sprzyjały spędzaniu czasu na świeżym powietrzu, zwiedzaniu i wypoczynkowi. Korzystałam z pięknych, piaszczystych plaż i malowniczych ścieżek spacerowych. Z uczestnikami kursu często organizowaliśmy wspólne spotkania lub wycieczki do pobliskich miejscowości, co dawało nam okazję , aby ćwiczyć umiejętności językowe i miło spędzić czas. Podsumowując, dwa tygodnie we Francji były dla mnie niezwykle wartościowym doświadczeniem. Kurs języka francuskiego był bardzo dobrze przygotowany i prowadzony, a Anibes okazało się idealnym miejscem na naukę i odpoczynek. Dzięki programowi Erasmus+ miałam możliwość poznać nowych ludzi, zwiedzić piękne miejsca i doskonalić swoje umiejętności językowe zarówno z języka francuskiego, angielskiego, a także metodyki nauczania języków obcych. To doświadczenie na pewno pozostanie na długo w mojej pamięci.
Kurs w którym uczestniczyłam trwał dwa tygodnie i prowadzony był przez szkołę Bayswater Cyprus w Limassol na Cyprze. Zajęcia odbywały się codziennie i były doskonałą okazją do poszerzenia umiejętności językowych oraz wymiany doświadczeń zawodowych z innymi nauczycielami. Przebiegały w bardzo miłej atmosferze, były atrakcyjne i na wysokim poziomie merytorycznym. Podczas pobytu poznałam wielu interesujących ludzi z którymi na pewno będę utrzymywać stały kontakt. Wolny czas poświęciłam na zwiedzanie wyspy. Miałam okazję zobaczyć wiele ciekawych miejsc, poznać cypryjską kulturę i kuchnię. Zwiedziłam średniowieczny zamek w Limassol, który na przestrzeni wieków wielokrotnie zmieniał zarówno właścicieli jak i swoje przeznaczenie. Początkowo był twierdzą i służył do ochrony przed piratami, następnie zaadoptowano go na więzienie, posterunek policji, a wreszcie areszt. Dziś zamek mieści w sobie muzeum Starożytnego Cypru. Z dachu zamku rozpościera się niesamowity widok na miasto i okoliczne wzgórza. Miałam również okazję zobaczyć Park archeologiczny Nea Pafos, który zajmuje pierwsze miejsce na liście największych atrakcji Pafos i jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Unesco. Wiele pozostałości – m.in. mozaiki podłogowe, fragmenty ulic, budynków czy systemów melioracyjnych, zostało świetnie zachowanych, dlatego do dziś stanowią przedmiot badań naukowców z całego świata, w tym także z Polski. Spacer po tym „antycznym mieście” zrobił na mnie duże wrażenie. Podczas pobytu odwiedziłam dwie urokliwe, średniowieczne wioski położone u stóp gór Trodos: Lefkare i Lofou. Ta pierwsza słynie z pięknej architektury, starych cypryjskich tradycji, pięknych haftów i koronkarstwa. Legenda głosi, że miejscowym rękodziełem zachwycił się nawet sam Leonardo da Vinci, który w 1481 r. kupił w Lefkarze koronkę i przyozdobił nią ołtarz katedry w Mediolanie. Miejscowość zachwyciła mnie wąską zabudową, klimatycznymi brukowanymi uliczkami, pełnymi warsztatów złotniczych i małych kawiarenek. Większość mieszkańców tej wioski, mieszka tu przez całe swoje życie. Utrzymują się z prowadzenie własnych, niewielkich firm oraz restauracji. Sprzedają głównie kobiety, które bardzo często przed swoimi sklepami haftują koronkowe dzieła sztuki, które później sprzedają w swoich sklepikach. Bardzo serdecznie (czasami nachalnie) witają turystów, są bardzo otwarci i szybko nawiązują kontakt z turystami. Lofou – to kolejna wioska którą odwiedziłam. Jej zabudowa składa się z małych domostw z czerwonymi dachami i pięknymi drewnianymi balkonami. Znajduje się tu wiele urokliwych kawiarni i tawern, w których można skosztować autentycznej cypryjskiej kuchni. W Lofou udało mi się zobaczyć szkołę podstawową wybudowaną w 1917 r., na dziedzińcu której znajdują się dwa posągi upamiętniające lokalnych bohaterów. W wiosce kilkakrotnie w ciągu roku organizowane są różnego rodzaju koncerty i festiwale. Jednym z najbardziej znanych jest Festiwal Palouze, którego głównym celem jest promocja cypryjskiego dziedzictwa wiejskiego. Podczas festiwalu goście mogą skosztować „palouze” – tradycyjnego deseru z moszczu winogronowego oraz zobaczyć pracę lokalnych rzemieślników – snycerzy i garncarzy. Podróżując wzdłuż południowego wybrzeża, warto zboczyć z drogi i zobaczyć wrak statku Erdo 3, który osiadł na mieliźnie nieopodal Pafos. Widok monstrualnej jednostki skłonił mnie do zapoznania się z jej historią. W 2011 r. statek Edro 3, transportował płyty gipsowo – kartonowe z portu w Limassol na wyspę Rodos. Jednak podczas rejsu pogoda zaczęła się psuć. Morze było tak wzburzone, że fale zaczęły spychać Edro 3 w kierunku lądu. Próby walki z żywiołem okazały się bezskuteczne. Statek uderzył o skały. Ewakuacja załogi przebiega bez problemów. Po przejściu sztormu, ze statku wypompowano paliwo, a płyty kartonowo – gipsowe przeładowano na inną jednostkę. Początkowe plany usunięcia Edro 3 zostały szybko porzucone ze względu na pobliskie siedliska żółwi morskich. W wyniku tych zdarzeń Edro 3 stał się mimowolną atrakcją cypryjskiego wybrzeża. Podczas trekkingów po górach Trodos podziwiałam przepiękną przyrodę z bajkowymi wodospadami. Najsłynniejszy – Kaledonia – znajduje się na wysokości 1330 metrów, w Parku Narodowym Lasu Trodos. Szlak, prowadzący do wodospadu, którym miałam okazję wędrować jest niezwykle malowniczy, poprowadzony wśród skał i bogatej roślinności. Nie sposób nie wspomnieć również o niezapomnianych wrażeniach jakie dostarczają widoki różnorodnych plaż, krystalicznie czystej wody oraz nadmorskiego wybrzeża tej wspaniałej wyspy. Udział w projekcie Erasmus+ był dla mnie niezwykle cennym doświadczeniem i wspaniałą przygodą, którą będę bardzo długo i miło wspominać.