Właściwie można pozostać przez całe życie w tym samym miejscu i próbować żyć spokojnie. To nawet może się udać i można być szczęśliwym, jeżeli potrafimy odnaleźć to właściwe miejsce i zgromadzimy wokół siebie życzliwych ludzi. Można też ciągle szukać czegoś nowego, odwiedzać różne zakątki świata, fascynować się nowościami, a na końcu
i tak uświadomić sobie, że własne, oswojone już miejsce jest tym, które nam najbardziej odpowiada. Tak też było z nami, gdy pełni obaw wybieraliśmy się na daleką wyprawę, by
na Cyprze wziąć udział w szkoleniu dla kadry pedagogicznej Erasmus+, do którego zachęcił nas dyrektor naszej szkoły. Bo co to za życie bez wyzwań, kłopotów, ekscytacji. Czas płynie,
a my nie widzieliśmy jeszcze tak wielu wspaniałych miejsc, więc uznaliśmy, że należy korzystać z okazji i podróżować dopóki sił starczy. Dlaczego wybraliśmy ten kierunek? Bo wcześniej zafascynowało nas zwiedzanie Grecji kontynentalnej, zdobywanie gór Olimpu, o których wcześniej opowiadaliśmy swoim uczniom, że to niedostępne miejsce, gdzie żyli starożytni greccy bogowie znani z mitologii. Odpowiadał nam klimat, życzliwość ludzi, u których nocowaliśmy, trudności, które należało pokonać. Wędrówka przepięknym szlakiem górskim do schroniska pod Olimpem była niewinną przygodą w porównaniu z wejściem na jeden z kilku szczytów. Tam dociera już niewielu, bo nie jest łatwo. Ale o tym może innym razem.
Wracajmy na Cypr. To wyjątkowo urokliwa wyspa, na której w czasach mitologicznych pojawiła się jedna z najpiękniejszych bogiń zwana przez Greków Afrodytą,
a przez Rzymian Wenus. Jej przyjście na świat było zaskakujące, bo wyłoniła się z fal morskich pokrytych pianą, na muszli dopłynęła najpierw do brzegów Kythery, a następnie
na Cypr, gdzie powitały ją Charyty: Aglaja, Eufrosyne i Talia – jej późniejsze towarzyszki. Otrzymała przydomek „wynurzająca się z fal”. Była bóstwem potężnym, podporządkowanym jedynie gromowładnemu Zeusowi. Od jej przychylności zależało szczęście człowieka, powodzenie w miłości, szczęśliwe poczęcie i narodzenie potomstwa. W starożytności Cypr stał się głównym ośrodkiem kultu Afrodyty. Dzięki uprzejmości Macieja, naszego kolegi ze szkoły, który po wyspie poruszał się wypożyczonym samochodem, doskonale radząc sobie z ruchem lewostronnym, dotarliśmy po zajęciach w szkole językowej do Skały Afrodyty (Pétra toú Romíou), położonej ok. 25 km na wschód od Pafos, przy nadmorskiej drodze prowadzącej do Limassol. Byliśmy zachwyceni pięknem krajobrazu i mocno zdziwieni wielkością skały. Spodziewaliśmy się giganta na brzegu morskim, a tymczasem zobaczyliśmy małą skałkę w kształcie muszli wyłaniającą się z morza dość daleko od brzegu. Gdybyśmy wcześniej nie poszukali informacji o tym miejscu, pewnie nie zwrócilibyśmy uwagi na niepozorny kamień wystający z wody. Stara zasada, że najlepiej zobaczyć coś na własne oczy, żeby próbować ocenić, znowu okazała się słuszna. Podobnie było z innymi naszymi wyobrażeniami. Początkowo wydawało nam się, że codzienne pokonywanie długiej trasy do szkoły lokalnym transportem bez znajomości języka greckiego w ogromnym upale będzie bardzo uciążliwe. Warto tutaj dodać, że w Limassol i w innych cypryjskich miastach, co prawda, są przystanki autobusowe, ale bez rozkładów jazdy. Te można znaleźć w Internecie i samodzielnie wyliczać, o której godzinie autobus podjedzie na wybrany przystanek. Wiedzieliśmy to już dokładnie po dwóch dniach. Zorientowaliśmy się także szybko, jak kupuje się bilety, a nawet odrobinę zaprzyjaźniliśmy się z kierowcami. Zasada podróżujących związana z uśmiechem, uprzejmością i życzliwością względem miejscowych sprawdziła się też w Limassol. Spotykaliśmy uśmiechniętych ludzi, którzy za wszelką cenę próbowali nam pomóc, gdy np. zgubiliśmy się w mieście, nie wiedzieliśmy, jak rozmienić pieniądze lub odczytać nazwy ulic zapisane w innym alfabecie niż nasz wzorowany na łacińskim. Podobnie było w szkole językowej. Tutaj spotkaliśmy np. Rosjan, Ukraińców, Koreańczyków, rodowitych Cypryjczyków. Wszyscy byli sympatyczni, pomagali nam w konwersacjach, z uwagą słuchali o polskich zwyczajach, naszym systemie oświaty, często w ogóle nie wiedzieli, gdzie leży Polska, jakie są jej najwspanialsze zabytki, jak nazywają się najwybitniejsi Polacy. Ogromnym zaskoczeniem dla nich była przykładowo informacja, że Mikołaj Kopernik i Maria Skłodowska- Curie byli Polakami. Tym chętniej obejrzeli naszą prezentację o Polsce, którą przygotowaliśmy jeszcze w Niepołomicach. Pokazaliśmy w niej najważniejsze polskie skarby przyrody i kultury, w tym Zamek Królewski i kościół fundowany przez króla Kazimierza Wielkiego w Niepołomicach oraz naszą małą szkołę przy ulicy Krakowskiej. Opowiadaliśmy o naszych malutkich i większych uczniach, o spotkaniach z mieszkańcami podczas imprez lokalnych, o wycieczkach organizowanych przez nauczycieli. Zaskoczyliśmy także wszystkich 14 października, mówiąc o polskim Dniu Edukacji Narodowej i wręczając drobne upominki naszej cypryjskiej nauczycielce Katherinie oraz koleżankom z grupy szkoleniowej: polskie znane słodycze oraz materiały promujące naszą gminę otrzymane przed wyjazdem od pracowników referatu promocji Urzędu Miasta i Gminy. Były one miłą niespodzianką dla obdarowanych. Wszyscy z ciekawością pytali o Niepołomice. Niektórzy nawet myśleli, że to stolica naszego regionu. Wtedy z dumą opowiadaliśmy, jak zmieniło się miasteczko, do którego sprowadziliśmy się ponad 30 lat temu. Natomiast o Cyprze najwięcej dowiedzieliśmy się od Adriany, która wynajmowała nam mieszkanie. Od lat utrzymuje ona kontakty ze swoimi lokatorami z całego świata, którzy przyjeżdżają do Limassol do pracy albo szkolić język. Chociaż jest już emerytką i ma dorastające wnuki, nie zwalnia tempa życia. Codziennie spotyka się z licznymi przyjaciółmi, ma mnóstwo znajomych na facebooku, zdjęcia robi sobie tylko z kobietami, tańczy do białego rana, doskonale gotuje, bardzo lubi młodzież, uwielbia mini spódniczki i bardzo wysokie szpilki, a do sklepu nie wychodzi bez makijażu i brawurowo prowadzi samochód. Adriana zaskakiwała nas codziennie innymi przygotowywanymi przez siebie miejscowymi potrawami. To od niej dowiedzieliśmy się, jak żyją mieszkańcy Cypru, jakie mają problemy, kto tu i z jakiego powodu najwięcej inwestuje. Widzieliśmy także uczniów radośnie, głośno grających w piłkę na szkolnych boiskach, przerwy spędzających na wewnętrznych placach wyposażonych w częściowe zadaszenie chroniące przed upalnym słońcem. Do szkoły chodzą w estetycznych mundurkach. Przedszkola mają obok szkoły. Większość dzieci podwożona jest przez rodziców i bezpiecznie przeprowadzana na przejściu dla pieszych przez umundurowane kobiety z odblaskowymi znakami „stop”. Ruch samochodowy jest bardzo duży, autobusami podróżują nieliczni, a kolei nie ma w ogóle.
Gdyby ktoś pytał nas o korzyści wynikające z udziału w kursie, to jednym tchem możemy wymienić kilka: uczęszczaliśmy do innej niż polska szkoły, spotkaliśmy interesujacych ludzi
z takimi samymi problemami jak nasze, zwiedziliśmy niezwykłe miejsca, poznaliśmy bardzo otwartych, ciekawych świata Europejczyków, Azjatów, Afrykańczyków i Amerykanów, wygrzewaliśmy się w gorącym słońcu, gdy w Polsce było bardzo zimno i padał deszcz oraz podszkoliliśmy znajomość języka. Nasze koleżanki i pan dyrektor byli na szkoleniach
w innych odległych państwach Unii Europejskiej i również byli bardzo zadowoleni z wyjazdu. Może kiedyś również opiszą swoje wrażenia…
Małgorzata i Zbigniew Gawlińscy